Archiwum listopad 2005


lis 20 2005 Bez tytułu
Komentarze: 13

czasem...

bywa tak smutno

a kochana bestia zwana Daga napisze na lawce specjalnie dla mnie "kocham Cie z mozgiem jak i bez niego" ;)

a Moj-kawalek-nieba trzyma list ode mnie w portfelu. wyslalam mu list-niespodzianke, nie wiedzialam, ze cieszyl sie z niego az tak. dzisiaj dostal kolejny, dalam mu go na dworcu jakies dwie godziny temu. otworzysz jak juz bedziesz siedzial w pociagu...

wracalam i zamiast znowu sie zalamac, ze odjechal, to usmiechalam sie sama do siebie. bo zaczynam wierzyc, ze nie bedzie mial mnie dosc tak szybko...

"...a kiedy nad ranem, slonce Cie rozbiera dla mnie, sentymentalnie... i nad fortepianem pochyleni swieci brody swe rozpuszczaja, ogladam Twa nagosc i nie wierze sobie sam... tutaj niebo swe mam..." (cudowna Republika)

podoba mi sie fragment notki panny Mhartai, o tym, ze niektorzy ludzie popelniony przez Ciebie blad traktuja przytuleniem lub przyjaznym spojrzeniem czy usmiechem. drobiazg ? to dlaczego czuje sie tak cudownie i swobodnie, kiedy wiem, ze ktos kocha mnie z mozgiem jak i bez ;)

uwielbiam drobiazgi...

slonecznik : :
lis 11 2005 Bez tytułu
Komentarze: 11

"tak mi sie powiedzialo"

hmm... chyba o kilka slow za duzo. przyczepilas sie do takich drobiazgow, ze... naprawde nie wiem. mam dosyc udawania, ze wszystko jest w porzadku. najpierw zaczynam czuc sie pewnie w tej przyjazni, czas spedza mi sie bardzo przyjemnie a pozniej nie wiedziec dlaczego nastepuje twoj wybuch gniewu, jak uderzenie w twarz. o to, ze bylysmy we trzy i przez chwile gadalysmy o czyms we dwie, bez twojego udzialu? to jest powod by isc drugim koncem chodnika? by sprawiac, ze ona pisala mi pozniej smsa, ze przeprasza, bo to pewnie przez nia? jestes wrazliwa ale tylko na swoim wlasnym punkcie. ktory to juz raz? tlumaczysz sie depresja. tak jest najlatwiej. jest mi zle to mam prawo wyzywac sie na wszystkich dookola. wiem, ze tez tak kiedys robilam. ale jesli sie w pore nie opamietasz to stracisz osoby, ktorym na tobie zalezy.

patrze na zdjecie. on i ja. rozmawiamy, nieco na boku. oparta o sciane, zamkniete oczy, usmieszek, on lekko pochylony w moja strone. rozmowa byla zwyczajna. czy juz wtedy...? pamietam, ze szalenie podobal mi sie jego usmiech. i oczy. ogolne wrazenie. cicha woda... jego imie spoczelo w szufladce 'swietny ale nie dla mnie'. i wystarczalo mi, ze od czasu do czasu wychodzilismy do pubu, zamienialismy przy piwie kilka zdan. i nawet wtedy, gdy wracalismy we dwojke, bylo tak okropnie zimno i ogrzewal moja dlon w swojej, wydalo mi sie to mile, ale nie niebezpieczne. podobno juz wtedy chcial mnie pocalowac. jak przyjemnie myslec o tym wszystkim teraz... kiedy nie moge sie doczekac az sie zobaczymy. nie mysle o tym, jak kiedys cierpialam, nie wyciagam wnioskow. lepiej cieszyc sie kruchymi rzeczami, poki sa...

znalazlam w jednym ze starych pamietnikow. autor nieznany.

"Smiejac sie ryzykujesz, ze wezma Cie za glupka.
Placzac ryzykujesz ckliwosc i czulostkowosc.
Wyciagajac reke ryzykujesz zaangazowanie.
Zdradzajac uczucia ryzykujesz odkrycie siebie.
Mowiac o swoich marzeniach ryzykujesz ponizenie.
Miloscia ryzykujesz odrzucenie.
Zyciem - smierc.
Nadzieja - niespelnienie.
Podejmowaniem prob - niepowodzenie.
Musimy ryzykowac.
Najwiekszym niebezpieczenstwem jest
Nieryzykowanie niczego.
Dla tych, ktorzy nic nie ryzykuja,
nie robia, nie maja - przeznaczone jest nic."

niby takie oczywiste ale kiedy juz boli, to wolaloby sie miec NIC.

slonecznik : :