Archiwum październik 2004, strona 1


paź 29 2004 Ehm... :)
Komentarze: 7

"Twoje oczy zatruwaja mi serducho. Ale i tak moglabym w nie patrzec i patrzec, w nieskonczonosc. To skrzyzowanie zalu, nadziei i szczescia jedyne w swoim rodzaju - to piekno w czystej postaci i nie chce sie go wyrzec, choc boli... Nie chce?
Nie moge? Czy nie chce...?".

No tak, nie chce. Wiec nie trzeba mi wspolczuc. "I own my mind...", wiec zdecydowanie bedzie dobrze :)

Poczatek nie brzmi jakbym miala dobry humor, ale mam. Tak sobie tkwie w tej mieszaninie smiechu, falszu, radosci, smutku... ale czuje sie dobrze, bo melancholia pokazuje mi wrazliwosc, ktorej mi chyba chwilami brakuje (terapia? - juz nie chce byc "dirty"), a te napady smiechu sprawiaja, ze nie czuje sie z tym wszystkim zbyt ciezko. Odpoczelam sobie dzisiaj z ludziskami... i przyjechala moja sister! Swoboda...

 Milych trzech dni luzu :* I nieziemskiego wieczoru na cmentarzu. Ja znow, jak co roku, bede latac poznym wieczorem po najdalszych zakatkach i zapalac znicze tam gdzie ich nie ma.

 

slonecznik : :
paź 28 2004 ...
Komentarze: 13

 Optymizm...? Gdziez tam. Ja sie tylko zacieszam z byle czego, wbrew sobie nawet, bo kilka osob odkrylo jak latwo mnie rozsmieszyc. Yhhh...
 Jest lepiej niz bylo (a bylo cos w stylu "Strzel mi w glowe i maluj sciany moim mozgiem").
 Wiec bedzie o wydurnianiu glownie.
 Zaczelo sie dzis od tego wspanialego poranka kiedy to na dwie minuty przed wyjsciem stalam sobie w rajstopach przed stosem ubran, rozstrzygajac najwiekszy i najglupszy babski dylemat, zakladajac w koncu to, co wyjelam na samym poczatku. A z tego pospiechu to sobie palec jeszcze oskalpowalam. Kobiety...
MISJE. Misja 'Galaretka' (z Adamem - w czwartek, prosimy sie solidaryzowac, brac do szkoly galaretke i robimy wariatkowo). Misja 'Spiewanie pod pizzeria i salonem Setry w stroju Ronalda McDonalda' z Kubusiem to tylko drobny, niecny plan terrorystyczny majacy na celu spelnienie naszych skromnych marzen.  
 Przez pewna Magde zostalam bossem muzyki biesiadnej. Nie dajcie sie zwiesc glanom i makijazowi z lat 60.
Fil okrzyknela sie moim masterem i twierdzi, ze mam ja zaniesc do kina i jej plecak tez, i ze bedzie mnie bic, bo tak nalezy slejwa traktowac.
Ja nie wiem jak mozna MI dokuczac!! No ale przyznam, procz tego dokuczania to sie niewiele dzieje :/ Wychodzi na jaw moja skrajna niewiedza i niemoznosc sklecenia zdania na niemieckim. Na biologii afera, upieklo mi sie, bo cos tam kwiknelam o transplantacji. NUDNO na tej bioli jest, co ja poradze! Przeciez gadamy by nie zasnac.
Teatr... Biologia to byl pikus jesli chodzi o sennosc!

A mojego partnera z przyszlych polowinek to ja nawet na oczy nie widzialam, zeby byla jasnosc :> I mam nadzieje, ze nikt tam nie ma takich zdolnosci jak moja mutter do wyczuwania alkoholu. Musze sie znieczulic, bo

1) mysle, ze bede sie straszliwie nudzic

2) bede baaardzo zazdrosna o moich drogich bylych, ktorzy tam beda i bedzie mi okrutnie smutno

3) nie przywyklam do bali, mam treme

4) widze swoje miejsce pod jakas sciana.

Starczy meczenia. Buziam Was Mocno :*

slonecznik : :