Archiwum lipiec 2005, strona 1


lip 18 2005 Bez tytułu
Komentarze: 21

(notka bez smaku, ale tak to jest jak sie pozwala pisac byle komu)

Dlaczego nie mozemy dac sie poniesc, od tak, samym sobie? Dlaczego nie moze nas rozgrzeszac to, ze przeciez raz sie zyje? :> Cholerne sumienie :>

Koncert byl boski, moze dlatego, ze od dluzszego czasu meczylo mnie to, zeby sobie poskakac i sie powyglupiac w nieco wiekszym gronie. Znajomi bardzo bardzo mi bliscy. Perfekt, boskie pogo, darcie ryja, trzepanie lbem, kark caly czas boli. Piwko - bez przegiec. Emocjonujace sikanie w krzakach (patyki byly niebezpieczne no i jeszcze Olgozord mnie widzial; w tej jednej kwestii faceci na pewno maja lepiej!). Hel z balonika (tak, prosze panstwa, po tym naprawde ma sie taki glosik jak na filmach). Zdjecia wyszly piekne i ogolnie wyzylam sie, euforia, sam zachwyt, slicznie, fajnie itd. Jak zwykle kilka kwestii damsko-meskich nie daje mi spokoju ale walic. Z checia poszlabym teraz wyladowac sie znowu.

Na zakonczenie musze (mocno musze) rozreklamowac plyte z akustycznymi kawalkami, bo pierwsze wrazenie jest jak najbardziej korzystne a dalej sie zobaczy. Godsmack - The Other Side

Buzka

slonecznik : :
lip 16 2005 Bez tytułu
Komentarze: 7

Och i ach. Do trzymania na ramionach 2,5-metrowego pytona tygrysiego nie trzeba mnie namawiac. Ale przekonanie mnie do tanca wolnego to trening cierpliwosci, ktorego nie polecam. Poza tym moge uposledzic w tancu. Naprawde.

No i wesolo mi, bo po zachodzie slonca na plazy jest niesamowicie pieknie, woda jest ciepla, nastepnym razem (a musi byc nastepny raz!) sie kapie, w ciuchach, bez, wszystko jedno.

Wczoraj stadem Anek lazilysmy po lesie, komary nas o malo nie wpieprzyly zywcem. Osy gonily mnie i moj plecak, i roztopiona czekolade, wiec z Chelmskiej bieglam ile sil. A pozniej znowu musialam biec, bo po powrocie nic sobie nie robilysmy z tego, ze niebo robilo sie niepokojace. A co! Zmokniemy troche! latem moknie sie cudownie. Kierunek: park. Cel: hustawki.

I zesmy zmokly. Dupska nam zlalo niemilosiernie, bo rozszalala sie burza. Biegiem do domu ciuchy odklejac od ciala.
A dzisiaj ide tanczyc, bic i molestowac, wiec moze byc zabawnie o ile wszystko pojdzie wg planu (a nigdy nie idzie!).

 Mam kryzys, bo jak przywyklam do siedzenia w domu i uzalania sie nad soba to bylo wszystko ok; zle, bo zle, ale dalo sie przezyc. A teraz cztery sciany sa za ciasne i szlag mnie trafia, i nudzi mi sie :>

usciski

 

slonecznik : :