Bylam sobie w Bagiczu z Mutter i z Bryzkiem. Wjeżdżamy 'pszczóleczką' (granatowe Cinquecento...), pusto...Jedziemy kawalek dalej a tu...zzziuuum, pelno autek. Zlocik. Nie bylo typowych dresów, calkiem fajni ludzie. Najpierw sie wyalienowalam, bo czulam sie niepewnie. A później się rozkręcilam i bylo dobrze. Zostalam przewieziona bmw (2,5l & 200 koni, niczego więcej nie pamietam), 200 km/h, naprawdę faaaajnie, ale nie mega-hiper-super-zajebiście. Trochę wcielo w siedzenie, jechalam bez pasow...I na koniec...male palenie gumy! Ze dwa obroty. Cos pieknego!!!!! AaaaW (((: Podziekowalam (graba), gdyby nie uszy to mialabym usmiech dookola glowy. Szczerzylam zęby caly czas. Ale wiekszym przezyciem bylo to, ze wreszcie siadlam sama za kolko, moj pierwszy samochod - 'pszczoleczka', co z tego, ze to bylo 20km/h, ale SAMA (: Najbardziej spodobalo mi sie zakrecanie. Zrobilam tylko jednego zajaca, za mocno zahamowalam, zlecialo chyba wszystko, co bylo na tylnym siedzeniu. Pozniej skoczylismy do Kolobrzegu na gofra i kawe, dorwalam sie do koralikow za 2 zlote. Odeszlam z dwiema bransoletkami (: Niestety w Kolobrzegu spotkalismy najmniej oczekiwana osobe - czyli ojca :/ Na szczescie szybko poszedl, ale i tak zdarzyl troche zepsuc nam humor. Jednak nie jest tego wart - wiec zacieszam i pare osob dziwi mi sie - czym Ty sie tak cieszysz...f.u., trzeba sie cieszyc kazdym fajnym doswiadczeniem!!! fajnie jest (: Cieszę się, że mam co robić, a nie tylko siedziec w domu. Mam tyyyyle planów, że aż dziwne, do niedawna moim ulubionym zajeciem bylo siedziec samej przed kompem i wspominac. Ile można (: "Trzeba kolekcjonować mocne wrażenia". Szykuje sie jazda konna, motolotnia, skutery wodne, palenie gumy motorem, przejazdzka wieksza predkoscia niz 200...Ciekawe, czy cos z tego wejdzie w zycie...Wierze, ze tak, przynajmniej częsciowo. Buziaczki od jeszcze-podekscytowanego Żółtego Łba (cmooook!)
PS. Nie wiem jak to bedzie z motorami, ale samochody już pokochalam.