Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19
|
20
|
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
Archiwum październik 2004, strona 4
Wzielo mnie. Do tego stopnia, ze jak glupia rozgladam sie dookola, bo wszedzie mozna zobaczyc cos do sfotografowania. Pewnie przytrzyma mnie przez jakis czas a pozniej wszystko zgasnie i przepadnie jak gdyby nigdy nie mialo miejsca.
W ogole nie chce, zeby zaczelo mi naprawde zalezec, bo wtedy wszystko psuje.
Dzisiejszy dzien...Raczej senny. Do obrzydzenia zwyczajny. I ten bol glowy. Szkoda gadac.
Rozpusta :) Siedze sobie w niekompletnym odzieniu i pseudo-orientalnym zapachu. Ogromniasty kubek kawy, czekolada ("Evil needs candy too!"), bita smietana, skrocone lekcje ("I want some more...").
Jest jeszcze ten radziecki aparat. W kupie gratow dorwalam starego Zenita ("3EHNT") cudny aparat wagi malej encyklopedii, to wiele o nim mowi, w kazdym razie troche go dzis ozywilam. Uwiecznilam polowe jesiennego parku; biorac pod uwage moj talent do robienia zdjec... ehm...oby w ogole cos z nich wyszlo. Hmmm...A jesli wyjda ladnie to mam kolejne zrodelko radochy.
Po Kredkach, Alice'ach, Nightwishach, Apocalypticach, Soulflajach, Opethach, Parach Winach, Mansonach (...) przyszedl czas na Judas Priest. Rozbrajajace! :) (Living after midnight...)
A Monika ciagle sie smieje z afrykanskiej muzyki, ktora mialam na moim rozklekotanym walkmanie (czy w tym domu jest jakis porzadny sprzet w ogole?).
Wole nie wiedziec kto jeszcze tu zaglada :>
Buziak!
PS. Jeszcze troche lewituje, ale w pewnym momencie (przez jego wzrok, glownie) potluke sie o ziemie i bedzie bolalo. No i jeszcze dowiedzialam sie, ze moj piesek nie pozyje dluzej niz do konca roku. Nie wierze, to za wczesnie.