Archiwum 02 września 2005


wrz 02 2005 Bez tytułu
Komentarze: 11

"Symboliczne obumarcie", bardzo trafne, jesli o mnie chodzi. Najchetniej za kazdym razem zaczynalabym zycie na nowo, po kazdym niepowodzeniu spalajac na stosie wszystko, co by mi o tym przypominalo. Ktos powiedzial, ze cos musi umrzec, zeby moglo powstac cos nowego, moze lepszego... Mam ochote zabic cos w sobie.

Skad bierze sie to przekonanie, ze albo zniszczymy albo zostaniemy zniszczeni; zdepczemy albo sami staniemy sie ofiara... ?

Ogladalam. Sa piekne. Nie, wcale nie maja typowej, popularnej urody. Moze powiedzial/a/bys, ze wygladaja jak zdziry, ze nie maja wstydu, ze gdyby je odrzec z tapety i dziwnych ciuszkow bylyby zupelnie szare. Moze i tak...  Ale w pewnym sensie milo popatrzec na cos, co gdzies gleboko w nas drzemie i czego nigdy nie /d/obudzimy.

Tesknota

slonecznik : :