Archiwum 22 maja 2004


maj 22 2004 Dets dżast de łej it iz bejbe...
Komentarze: 13

Za jakieś 7 godzin będę musiala zwlec się z cieplego lóżeczka, umiejscowić z tylu Tarpana, ulożyć glowe na poduszce i zasnąć na nowo, usypiana dźwiękiem silnika i dziurami w ulicach. Mam sentyment do tegoż samochodu. Jako maly dzieciak spalam sobie z tylu, gdy rodzice, niezniszczalne wg wszystkich znakow na niebie i Ziemi malzenstwo, zalatwiali sprawy w drugim koncu (naszego cudownego, pelnego perspektyw dla mlodego czlowieka) kraju. Tak, wlasnie. Jadę do Stargardu Szczecinskiego na wyscigi siakieś. Może się troszkę rozerwę. Co do spraw kardiologicznych...hmmm...Zamawiam sobie taki scenariusz mojej prywatnej brazylijskiej telenoweli: otworzę drzwi, zobaczę osobnika, którego mam teraz na myśli, szczęśliwego, pójdziemy przed siebie i będziemy patrzeć sobie w oczy. I żadna zazdrosna ex nie będzie próbowala mnie za to otruć, po późniejszym okazaniu się, że jest moją siostrą. Będzie, co ma być, przecież. Na razie zamierzam wyluzować pod tym względem. Kiedy będzie odpowiedni moment, to z pewnością nie będę się zastanawiać. Tak czy siak - "damy radę" (by Ciocia Dobra Rada, do której napiszemy podanie o rychly powrót!). Kto wie kogo to ja mogę spotkać na swojej dróżce...Hmmm...co by tu jeszcze wymodzić przed pólnocą...Nie lubię niedziel. Koniec. Sweet dreams. I jak teraz komp się zawiesi to go wypatroszę i wyrzucę za okno, z wrodzoną subtelnością.

PS. Ha, wiedzialam, ze wlaczy sie logowanie. Nie tym razem, o Zlosliwosci. Skopiowalam notke. 

slonecznik : :