Koszmary senne. Pobudka. Do ostatniej chwili analizowalam za i przeciw pojscia do szkoly. Poszlam. Na WOKu dowiedzialam sie, ze mam makijaz w stylu lat 60., to jest mocno podkreslone oczy i blade usta. Uch, ach. Nie posiadam sie ze szczescia. Na wfie z kolei dowiedzialam sie o sobie, ze jestem tchorzem i nieudacznikiem. Nie wiem juz jak to ze mna jest! Woze sie pojazdami powyzej 200 na godzinke,(z reszta co niektorzy naczytali sie juz moich sprawozdan ze zlotow), w przyszlym roku podbijam motolotnie... a na szalonym wychowaniu fizycznym jest ze mnie mniej niz zero. W trybie natychmiastowym polecialam sie znieczulic (sweets). Na geografii - ubaw, zdesperowany kolega przede mna, tak jak ja piszacy kartkowke, dlugopis Adama i wreszcie...dzwonek na weekend. Boskie piatkowe popoludnie, nic sie nie chce. Pojde na troche do znajomkow, pozniej zaszyje sie w domu z ksiazka. Nastroj z poprzedniej notki jest nadal aktualny.
A jednak wieczór byl lepszy niz sie zapowiadal ;) Buziak, milego weekendu.
Dodaj komentarz